Bąbelki powietrza na rzęsach | Aero Volume Mascara, Avon

5/31/2014

Witajcie,

Dziś będzie o tuszu marki Avon, który początkowo skradł moje serce i trafił do ulubieńców miesiąca.
Teraz jednak czas na opinię po zużyciu niemalże całego opakowania.

Jak się może orientujecie jestem wielką fanką maskar marki Avon. Zużyłam ich już na prawdę sporo i chyba nie trafiła się taka, która nie spełniłaby moich oczekiwań i mnie zawiodła.

Czy tusz Aero Volume również podtrzymał moją dobrą opinię na temat maskar? Dowiecie się czytając dalej...


Opakowanie:
Samo opakowanie tuszu ma przepiękny niebieski kolor i jest minimalnie transparentne, dzięki temu pod światło zobaczymy jaka ilość kosmetyku jeszcze została.
Szczoteczka z jaką spotykamy się w tym produkcie to wg mnie klasyczna włosiasta szczoteczka, która świetnie rozczesuje rzęsy oraz nie nabiera zbyt wiele produktu.


Właściwości:
W ofercie dostępne są trzy odcienie: brown black, black i blackest black. Ja zdecydowałam się na zakup tego ostatniego, gdyż uwielbiam gdy rzęsy mają kolor intensywnej, głębokiej czerni. Muszę jednak przyznać, że nie zauważyłam różnicy pomiędzy tym a innymi tuszami których kolor był po prostu czarny. Niemniej jednak na rzęsach prezentuje się na prawdę ładnie.
Szczoteczka wyśmienicie rozczesuje rzęsy, tusz ich nie skleja i nie pozostawia grudek nawet przy nałożeniu dwóch warstw.
Producent przede wszystkim obiecuje nam pogrubienie rzęs jednak jest to stosunkowo naturalny efekt, idealny do dziennego makijażu. Pomimo zapewnień o lekkości formuły i 'bąbelkach powietrza' rzęsy są dość sztywne i trochę nie przyjemne w dotyku. Ponadto konsystencja jest raczej sucha i tępa przez co tusz wcale nie chce kleić się do rzęs. Sprawia to problem szczególnie wtedy gdy chcemy szybko wytuszować oko, trzeba się na prawdę sporo 'namachać' szczoteczką aby osiągnąć zadowalający efekt.


Początkowo nie było problemu z utrzymywaniem się tuszu na rzęsach. W moim teście na żywo przetrwał on przeszło 11h bez żadnego uszczerbku. I tak też było przez około miesiąc od pierwszej aplikacji. Niestety później tusz zaczął mi się osypywać. Najpierw były to pojedyncze 2-3 grudki pod okiem, ale sukcesywnie zaczynało być ich coraz więcej. Teraz po 2 miesiącach używania tusz osypuje się po kilku (2-3) godzinach od aplikacji i niestety nie wygląda już tak atrakcyjnie. Szczerze mówiąc tego w tym tuszu obawiałam się najbardziej, bo już sam producent zaznaczył że produkt jest ważny tylko 3(!) miesiące od otwarcia. To niesamowicie mało przy innych tuszach, które mają termin 6 miesięcy i przez około 3-4 miesiące nie tracą swoich właściwości.


Podsumowanie:
Jak już wspomniałam tusz początkowo skradł moje serce. Pięknie rozczesywał rzęsy, nie sklejał ich ani nie pozostawiał grudek. Pomimo delikatnego efektu wyglądał niesamowicie estetycznie. Szkoda jednak że tak szybko wysechł w opakowaniu i już po 2 miesiącach sięgnął dna.
Avon miało fajny pomysł na tusz, niestety na którymś etapie coś poszło nie tak i można powiedzieć że powstał pół - bubel ;)
Niestety tuszu polecić Wam nie mogę. Dodam tylko że opakowanie mieści 7ml i w cenie regularnej kosztuje 36 zł.

Dajcie znać czy miałyście ten tusz i jak on się u Was sprawdził?
Czekam na opinie w komentarzach.






P.S. zainteresowanych jak tusz wygląda na rzęsach zapraszam do obejrzenia filmiku z testem na żywo!


Zobacz podobne

7 komentarzy

  1. Miałam ten tusz i dla mnie to totalna klapa. Rzęsy po aplikacji były takie same jak przed tylko trochę ciemniejsze, nie robił nic tylko dawał uroczy efekt pandy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłam ten tusz w kolorze brown/black, ale jeszcze nie otwierałam. Mam nadzieję, że będzie tewalszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś tusze do rzęs z Avonu mnie nie kuszą :) Nie trafiłam na żaden porywający dotąd, więc i testów mi się odechciało. O powyższym nie czytałam niestety jeszcze nic pozytywnego...
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za tuszami z Avonu... niestety

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielka szkoda, że tak szybko zaczął się kruszyć. Tego najbardziej nie lubię w tuszach :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też zachwycił - na początku... potem dzieje się z nim dokładnie to, co opisałaś. Ja w dodatku trafiłam chyba na trefne opakowanie, po kilku użyciach mi się popsuło. No i cena - 36zł nie zachwyca, w rossmannie można kupić terz bardzo dobre tusze maybelline za 23zł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Któraś makijazystka w TV powiedziała kiedyś , że każdy tusz po trzech miesiącach to już masakra, a nie maskara ;) Nie nadaje się do użytku.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za komentarze. Wszystkie je czytam i staram się na nie odpowiadać. Jednakże bardzo proszę o nieumieszczanie tzw. spamu, gdyż będzie on bezwzględnie usuwany.