Piątkowy relaks: A Child's Wish, Yankee Candle

10/24/2014

Witajcie,

Dni coraz krótsze, a noce coraz zimniejsze. To oznacza tylko jedno. Koniec lata i zbliżającą się wielkimi krokami jesień, a zaraz za nią i zimę. O ile początkowe etapy jesieni jeszcze jako tako lubię, o tyle zima dla mnie to najgorsza pora roku i mogłoby jej wcale nie być.
W związku z tym wymyśliłam sobie, że na blogu pojawi się seria (nieregularnych) wpisów na temat jesienno - zimowych umilaczy wieczorów.

Dzisiaj pierwszy post z tej serii i chciałabym Wam pokazać świecę, moją jedyną z Yankee Candle, która początkowo trochę mnie zawiodła, ale dziś śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie że stała się moim ulubieńcem.


Bo o ile uważam, że świece latem nie są najlepszym pomysłem na relaks o tyle jesienią i zimą nie ma nic przyjemniejszego niż ciepły płomień i otulający zapach dobrej świecy.

Tak jak już wspomniałam bohaterka dzisiejszego postu to jedyna przedstawicielka YC w moim domu. W moje ręce trafił średni słój o wdzięcznej nazwie A Child's Wish.

Producent przedstawia go tak
przywodzi na myśl pięknie zieloną, pokrytą drobnymi, jasnymi kwiatami łąkę. Kojarzy się z latem, napawa pozytywną energią i kusi wyjątkową świeżością. Tak pachnie Dziecięce Marzenie – wspomnienie idealnych wakacji i sentymentalny obrazek, który pojawia się przed oczami na myśl o błogim relaksie. Akordy świeżych kwiatów mieszają się tu z nutami trawy i świeżego, delikatnie muskającego twarz powietrza.

Otwierając słoik i wąchając niezapaloną świecę napotykamy bardzo intensywny kwiatowy zapach z nutą czegoś kwaśnego, orzeźwiającego. Po zapaleniu aromat staje się jednak dużo bardziej delikatny. Nadal jest świeży i jakby uspokajający. Świetnie nadaje się po całym dniu pracy czy zabawy z dziećmi.
Producent zapewnia, że średni słój starczy nawet na 90h palenia. Niestety nie wiem jak to sprawdzić, ale mogę powiedzieć, że świeca jest na prawdę wydajna. Mam ją już od dłuższego czasu ale dopiero ostatnio zaczęłam palić ją bardzo często. Poza tym wypala się raczej równomiernie, na środku wosku nie tworzy się wgłębienie. Nawet knot sam z siebie jest w porządku i praktycznie nie muszę go przycinać.
Jedynym minusem jaki zauważam w tej świecy jest fakt, że zapach nie jest na tyle intensywny by otulić nim całe mieszkanie. Doskonale sprawdza się do niedużych pomieszczeń lub gdy zapalimy ją w pokoju i przymkniemy do niego drzwi.


Jeżeli o mnie chodzi to jestem z tej świecy bardzo zadowolona i choć początkowo byłam zdegustowana, że po rozpaleniu nie czuć jej w całym mieszkaniu to po jakimś czasie doceniłam jej delikatny aromat.
To moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia świeca z Yankee Candle.

Możecie ją kupić TU za 79zł.


Znacie świece Yankee Candle? Jakie inne zapachy możecie mi polecić?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach co myślicie o tej serii postów?


Zobacz podobne

3 komentarzy

  1. Mam wosk o tym zapachu. I się trochę zawiodłam. Zapach wydaje się być super, ale po odpaleniu właściwie w ogole go nie czuć :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o intensywność zapachów YC to najintensywniejsze są tarty - słoje, zwłaszcza te małe, mają za małą powierzchnię. Najsłabsze są stemplery, prawie w ogóle ich nie czuć.
    Wąhałam ten zapach, rónież mi się podoba, ale moim ulubieńcem wszechczasów jest Lake Sunset ♥ oraz Midsummer’s Night i Garden Sweet Pea.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za komentarze. Wszystkie je czytam i staram się na nie odpowiadać. Jednakże bardzo proszę o nieumieszczanie tzw. spamu, gdyż będzie on bezwzględnie usuwany.