Promocja -40 w Drogerii Natura + odwieczny problem drogeryjnych kosmetyków

4/24/2015

Tak wiem, że dziś rozpoczęła się już promocja w Rossmannie, ale chciałabym Wam jeszcze pokazać co udało mi się kupić na podobnej promocji w Drogerii Natura. Obowiązuje ona do 29 kwietnia i aby skorzystać z 40% zniżki na kosmetyki kolorowe należy kupić 2 dowolne sztuki.


Ja skusiłam się na 4 produkty. Dwa z Catrice i dwa z KOBO gdyż w obliczu promocji -49% w Rossmannie bez sensu byłoby kupować coś z szaf Rimmela czy Astora.

Na pierwszy ogień poszły słynne pudry do konturowania z KOBO. Chodziłam wokół nich bardzo długo, ale nigdy nie mogłam się zdecydować, który bardziej mi odpowiada. Po zniżce jeden kosztował nieco ponad 11 zł więc wzięłam dwa. Mam nadzieję że się nie zawiodę :)
Następnie szafa Catrice. Kredka do brwi Eyebrow Stylist to mój ulubieniec od kilku miesięcy. Wzięłam jedną na zapas. Natomiast baza pod cienie zaciekawiła mnie w filmiku Karoliny, a później Glam Divy i za cenę poniżej 10 zł postanowiłam wypróbować.


To już wszystkie moje zakupy, teraz chciałabym przejść do drugiej, mniej przyjemnej części postu, a mianowicie problem "macanych" kosmetyków kupionych w drogerii.
Osobiście nie mam w zwyczaju otwierać kosmetyków w sklepie i grzebać w nich swoimi paluchami, ale chyba powinnam zacząć. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy po przyjściu do domu okazało się, że obydwa bronzery mają ślady palców, a i baza pod cienie widać że była otwierana. Jedyne co jest rzeczywiście nowe to kredka do brwi. I wiecie co? To już jest na prawdę bezczelność, bo do pudrów brązujących są TESTERY i nie gdzieś schowane w jakieś szufladce czy coś, ale normalnie na wierzchu tuż przed pełnowartościowym produktem. Było ich sporo na półce i wcale nie wzięłam pierwszego z brzegu, ale kompletnie nie pomyślałam żeby zajrzeć do środka i skontrolować ich stan. Jeżeli chodzi natomiast o bazę to owszem testera do niej w szafie brak, ale po co testować w sklepie bazę pod cienie? Istota która ją otworzyła była jeszcze na tyle ciamajdowata że nie umiała włożyć aplikatora tak żeby nikt się nie zorientował, tylko ubrudziła całą szyjkę buteleczki. No ludzie litości!
Wciąż bardzo mało firm zakleja swoje produkty, ale czy to jest powód do tego by bezkarnie otwierać i grzebać w produktach na sprzedaż? Ja rozumiem otworzyć żel pod prysznic żeby powąchać. Ale kosmetyki kolorowe? Jakbym miała ochotę na używane kosmetyki to zajrzałabym na Allegro czy wizażowe targowisko, a nie do drogerii.
Po takich sytuacjach na prawdę odechciewa się zakupów w stacjonarnych drogeriach pomimo tego że oferują nam ciekawe promocje.
Dzisiaj będąc w Rossmannie otworzyłam każdy produkt który miał wylądować w moim koszyku by sprawdzić czy był używany. Kolory oczywiście sprawdziłam na testerach, żeby nie było ;)

To na tyle moich drogeryjnych żali. Uwierzcie mi że na prawdę jestem rozgoryczona sytuacją z Drogerii Natura i długo do tego sklepu nie powrócę.

Co Wy o tym myślicie? Spotkała Was kiedyś taka sytuacja? A może byłyście świadkiem jak jakaś wścibska baba otwiera i maca pełnowartościowe kosmetyki? Podzielcie się spostrzeżeniami :)

Do następnego!




P.S. zakupy z Rossmanna - 49% pojawią się jutro, bądź w niedzielę wieczorem :)

Zobacz podobne

15 komentarzy

  1. Macane produkty to odwieczny problem i nie rozumiem dlaczego ochrona z tym nie walczy. Najbardziej irytuje mnie otwieranie tuszy do rzęs :/ Ja póki co zakupów nie zrobiłam i wielkiego szaleństwa nie planuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra, ja zawsze lubiłam takie promocje ale nie wiem czy w ogóle pójdę w tygodniu z produktami do ust, bo boję się co niektóre osoby mogą z nimi robić :/

      Usuń
    2. dokładnie masakra... albo podkłady upaprane mimo iż są testery :/

      Usuń
  2. nie kupuję stacjonarnie od 3 lat, jedyny wyjatek to douglas, w którym mnie znają i na bank sprzedadzą nie macany towar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zakupy w perfumeriach to rzeczywiście jakieś rozwiązanie :)

      Usuń
  3. Nie od dziś zdarzają się takie sytuacje przy promocyjnym szale. Co pół roku widuję "macaczy" i dziwi mnie tylko fakt, że ekspedientki w ogóle nie zwracają na to uwagi, a nawet same to czynią - sama usłyszałam jak pani z Natury powiedziała do klientki: "Ja pani dam ten kosmetyk z samego końca, bo te pierwsze z brzegu często otwieramy i pokazujemy klientkom" :] Jakby testerów nie było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie najgorsze jest to że ekspedientki nie reagują a wręcz popierają ten haniebny proceder :/

      Usuń
  4. Ja mało co kupuję, bo zawsze jest to samo
    Wszystko brudne i używane

    OdpowiedzUsuń
  5. ja kupiłam bronzer z Catrice i puder z Essence matujący, ale to dlatego, że potrzebowałam...dopiero w domu wyczaiłam, że jakaś tępa dzida babrała paluchem w moim bronzerze, mogła sobie gdzie indziej pogrzebać, jezu, jacy ludzie są okropni!

    OdpowiedzUsuń
  6. w ubiegłym roku na promocji w rossmannie widziałam kobietę w średnim wieku która odkręciła lakier do paznokci, pomalowała nim jeden paznokieć i odłożyła go na półkę. Nic mnie już nie zdziwi.

    OdpowiedzUsuń
  7. również kupiłam "zmacany" kosmetyk :( i tak jak u Ciebie dotyczyło to tej samej bazy pod cienie i dodatkowo jeszcze cienia do powiek z KOBO,a dokładniej wkładu do paletki :( zorientowałam się dopiero po powrocie do domu ... Nigdy nie otwieram kosmetyków, gdy je oglądam w drogerii. Szkoda, że nie wszyscy mają takie podejście. Oszczędziłoby to wielu przykrych niespodzianek ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem to dość krzywdzące skreślać drogerię i winić personel. Sama pracuję w jednej z sieciowych drogerii i mam obraz z drugiej strony. Prawda jest taka - podczas takich promocji ludzie kupują jak głupi, obsługa często nie jest w stanie nadążyć wyłożyć towar (mówię tutaj głównie o drogeriach w centrum dużych miast, bo pewnie na przedmieściach jest spokojniej) i obsłużyć klientek potrzebujących pomocy, a co dopiero upommnieć każdą babę otwierającą tusz do rzęs.

    Normalnie, osobiście zwracam uwagę, ale przyznam, że często rodzą się z tego nie przyjemne sytuacje i osoby (sprzedawcy w sensie) o słabszych nerwach i charakterach najzwyczajniej w świecie odpuszczają i sprawę olewają, udają, że nie widzą. Dziwi mnie to natomiast, że marki dużego kalibru nie chcą podsyłać testerów na bieżąco, przecież to realnie zwiększa sprzedaż, a ich to dużo nie kosztuje. Tester tuszu z chociażby Max Factor ginie w ciągu tygodnia, ok, to fakt, ale w hurcie chociażby słynna maskara 2000 calorie kosztuje jakieś 15zł więc sory, co to za pieniądze dla nich.

    Ostatnio miałam ciekawą sytuację gdy dokładałam lakiery Essie. Stałam sobie z koszykiem, w którym miałam nieoklejone lakiery (z racji ceny essie musimy zabezpieczać naklejkami z kawałkiem metalu, aby zmniejszać ryzyko kradzieży, ale staramy się też zaklejać tak, żeby kosmetyku nie dalo się otworzyć - swoją drogą dla niektórych to żądna przeszkoda, po prostu ludzie je rozrywają). Do szafy podeszł dwie kobiety, córka i matka, bardzo zadbane, ładnie i markowo ubrane, schludnie pomalowane. Niestety kultury żadnej. Matka zaczęłam sprawdzać lakiery na własnych paznokciach. Zwróciłam uwagę, że to nie jest tester, a ona mnie olała. Zwróciłam drugi raz, o wiele głośniej i odłożyła lakier. W międzyczasie zaczęły grzebać w moim koszyczku i nieoklejonych lakierach, tak jakby było w nim co innego niż w szafie. Za chwilę sytuacja się powtórzyła i uwagę zwróciła druga koleżanka. Kobieta wtedy zdziwiona stwierdziła, że jak to, przecież lakier nie jest zaklejony. W tym momencie ręce nam opadły. Serio? Czy wszytko niezaklejone = tester? NO chyba nie. Żenada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie skreślam wszystkich drogerii w całej Polsce i wszystkich ludzi tam pracujących. Zauważyłam jednak że wspomniany problem pojawia się głownie w sieci Drogerii Natura i nie jest to tylko moje zdanie. Moje miasto nie jest duże, mamy dwie drogerie Natura i nie ma w nich problemu z nawałem ludzi. Dla porównania mamy jednego Rossmanna, który jest dużo większy, a personelu po sklepie "kręci się" tyle samo i w nim nie ma aż takiego problemu macanych kosmetyków. Wiadomo że wszystko zależy od ludzi (klientów) ale tak jak już dziewczyny wyżej pisały personel Drogerii Natura pozostawia wiele do życzenia.

      Usuń
  9. 1. Z jednej strony często się wkurzam, że nie ma testerów np. najjaśniejszych odcieni podkładu. Oczywiście nie otwieram przez to opakowań. :p Z tymi bronzerami jednak to nieporozumienie, bo zawsze są dobrze wystawione.
    2. Ludzie często zachowują się jak zwierzęta, wiem co mówię, bo pracuje w sklepie odzieżowym, gdzie przychodzi dużo ludzi :p

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za komentarze. Wszystkie je czytam i staram się na nie odpowiadać. Jednakże bardzo proszę o nieumieszczanie tzw. spamu, gdyż będzie on bezwzględnie usuwany.