Witajcie,
Dziś na szybko przybywam z wynikami mikołajkowego konkursu.
Zestaw 1: Masło do ciała Opuncja i Biała Herbata + Wazelina kosmetyczna do ust Wanilia
wędruje do Alapadmy
Zestaw 2: Żel bionawilżający pod oczy + Antybakteryjny żel do mycia twarzy wędruje do MrsTheSweets
Dziewczyny bardzo serdecznie Wam gratuluję, wysyłam do Was maile i czekam na adres do wysyłki.
Dziś na szybko przybywam z wynikami mikołajkowego konkursu.
Zestaw 1: Masło do ciała Opuncja i Biała Herbata + Wazelina kosmetyczna do ust Wanilia
wędruje do Alapadmy
Zestaw 2: Żel bionawilżający pod oczy + Antybakteryjny żel do mycia twarzy wędruje do MrsTheSweets
Dziewczyny bardzo serdecznie Wam gratuluję, wysyłam do Was maile i czekam na adres do wysyłki.
Witajcie,
Przybywam z nową recenzją produktu do ust. W tym roku sezon jesienno - zimowy obfituje w dużą ilość nowości w moich kosmetycznych zbiorach. Kostki Balmi nie są jako taką nowością, ale jeszcze do niedawna nie można było dostać ich w Polsce. Kilka miesięcy temu firma Unique Cosmetics stała się ich oficjalnym dystrybutorem. Dziś chciałabym przybliżyć Wam Balsam do ust o smaku kokosowym, marki Balmi.
Przybywam z nową recenzją produktu do ust. W tym roku sezon jesienno - zimowy obfituje w dużą ilość nowości w moich kosmetycznych zbiorach. Kostki Balmi nie są jako taką nowością, ale jeszcze do niedawna nie można było dostać ich w Polsce. Kilka miesięcy temu firma Unique Cosmetics stała się ich oficjalnym dystrybutorem. Dziś chciałabym przybliżyć Wam Balsam do ust o smaku kokosowym, marki Balmi.
Witajcie,
Pojawiła się już ostatnia recenzja kosmetyków marki FlosLek, więc tak jak początkowo zapowiadałam mam też coś dla Was.
Z okazji dzisiejszych mikołajek przygotowałam dla Was skromny konkurs. Długo się wahałam czy zrobić jedną dużą nagrodę czy dwie mniejsze. W końcu zdecydowałam się na dwie mniejsze. Mam nadzieję, że takie rozwiązanie przypadnie Wam do gustu.
Pojawiła się już ostatnia recenzja kosmetyków marki FlosLek, więc tak jak początkowo zapowiadałam mam też coś dla Was.
Z okazji dzisiejszych mikołajek przygotowałam dla Was skromny konkurs. Długo się wahałam czy zrobić jedną dużą nagrodę czy dwie mniejsze. W końcu zdecydowałam się na dwie mniejsze. Mam nadzieję, że takie rozwiązanie przypadnie Wam do gustu.
Warunkiem udziału jest:
- publiczne obserwowanie bloga My beautiful dream!
- zamieszczenie odpowiedzi na pytanie konkursowe: "Jaki jest Twój wymarzony prezent mikołajkowy?"
- wybór nagrody
- podanie swojego adresu mailowego
- akceptacja regulaminu
Dobrowolnie można:
- polubić fanpage My Beautiful dream! na fb (KLIK)
- udostępnić informację o konkursie (na blogu, fb, twitterze, instagramie, itp)
Nagrody:
Zestaw 1: Masło do ciała Opuncja i Biała Herbata + Wazelina kosmetyczna do ust Wanilia
Zestaw 2: Żel bionawilżający pod oczy + Antybakteryjny żel do mycia twarzy
Regulamin:
- Organizatorem konkursu jest blog be-lucky-girl.blogspot.com, a fundatorem nagród firma FlosLek.
- Konkurs trwa od 06.12.2013 do 15.12.2013 do godz. 23:59
- Wyniki zostaną opublikowane na blogu be-lucky-girl.blogspot.com w przeciągu 5 dni od zakończenia konkursu, a zwycięzca zostanie poinformowany o tym mailowo.
- Warunkiem uczestniczenia w konkursie jest publiczne obserwowanie bloga My beautiful dream!
- Aby wziąć udział w konkursie należy odpowiedzieć na pytanie: "Jaki jest Twój wymarzony prezent mikołajkowy?" oraz poprawnie uzupełnić formularz.
- W konkursie mogą wziąć udział tylko osoby pełnoletnie.
- Osoby przesyłające swoje zgłoszenie automatycznie zezwalają na jego publikację na blogu w razie zwycięstwa.
- Wśród nadesłanych zgłoszeń autorka bloga wybierze dwa zwycięskie.
- Nagrodami są:Masło do ciała Opuncja i Biała herbata, wazelina kosmetyczna Wanilia, Żel bionawilżający pod oczy oraz Antybakteryjny żel do mycia twarzy.
- Nagroda zostanie wysłana na polski adres.
- Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
1. Organizatorem konkursu jest blog
wchwililuzu.blogspot.com, a fundatorem
nagród Mydlarnia Internetowa ChocoBath.pl. - See more at: http://wchwililuzu.blogspot.com/2013/09/konkurs-wygraj-swiece-yc.html#sthash.0Kavjxmm.dpuf
Warunkiem udziału jest:
- polubienie Fan Page Mydlarni ChocoBath.pl KLIK
- zamieszczenie odpowiedzi na pytanie konkursowe "Jaki byłby Twój wymarzony zapach Yankee Candle?"
- wybór nagrody
- podanie swojego adresu e-mail
- zaakceptowanie Regulaminu.
- See more at: http://wchwililuzu.blogspot.com/2013/09/konkurs-wygraj-swiece-yc.html#sthash.0Kavjxmm.dpufOpuncja i biała herbata do nawilżania | Masło do ciała Opuncja & Biała herbata FlosLek Laboratorium
12/06/2013
Witajcie,
Dziś już ostatnia recenzja kosmetyków marki FlosLek. Na koniec zostawiłam sobie kosmetyk, którego byłam najbardziej ciekawa, bo czytałam na jego temat wiele opinii. Zarówno tych pochlebnych jak i krytycznych. Wiele osób serdecznie mi go polecało (choć w innych wersjach zapachowych), a i zachęcił mnie do niego brak parafiny w składzie. Mowa oczywiście o Maśle do ciała Opuncja i Biała Herbata.
Dziś już ostatnia recenzja kosmetyków marki FlosLek. Na koniec zostawiłam sobie kosmetyk, którego byłam najbardziej ciekawa, bo czytałam na jego temat wiele opinii. Zarówno tych pochlebnych jak i krytycznych. Wiele osób serdecznie mi go polecało (choć w innych wersjach zapachowych), a i zachęcił mnie do niego brak parafiny w składzie. Mowa oczywiście o Maśle do ciała Opuncja i Biała Herbata.
Program antybakteryjny oczyszczania twarzy | Anti Acne żel do mycia twarzy Floslek Pharma
12/02/2013
Witajcie,
Nadszedł czas na kolejną recenzję z serii floslekowych kosmetyków. Dziś na tapetę idzie Antybakteryjny Żel Do Mycia Twarzy z linii dla skóry tłustej, trądzikowej i mieszanej Anti Acne. Jak wiecie moja cera to cera mieszana a zarazem wrażliwa, natomiast mój mąż ma cerę mieszaną jednak ze skłonnością do wyprysków. Szukając kosmetyku do mycia twarzy zawsze staram się dobrać coś co będzie odpowiadało nam obojgu. Jak wypadł ten kosmetyk? Dowiecie się czytając dalej...
Nadszedł czas na kolejną recenzję z serii floslekowych kosmetyków. Dziś na tapetę idzie Antybakteryjny Żel Do Mycia Twarzy z linii dla skóry tłustej, trądzikowej i mieszanej Anti Acne. Jak wiecie moja cera to cera mieszana a zarazem wrażliwa, natomiast mój mąż ma cerę mieszaną jednak ze skłonnością do wyprysków. Szukając kosmetyku do mycia twarzy zawsze staram się dobrać coś co będzie odpowiadało nam obojgu. Jak wypadł ten kosmetyk? Dowiecie się czytając dalej...
Witajcie,
Tego rodzaju recenzji na moim blogu dotychczas nie było. Po pierwsze, dlatego że nikt nie wyrażał chęci testowania i opisywania produktu. A po drugie, że nigdy nikogo takiego specjalnie nie szukałam. Tym razem jednak nie miałam innego wyjścia - zmusił mnie do tego produkt jaki otrzymałam - zupełnie niedostosowany do mojej cery. Jako testerkę wybrałam moją Mamę, która była bardzo chętna wypróbować Knu Anti Aging Serum, Michael Todd True Organics. A więc przechodzimy do sedna, czyli do opinii na temat powyższego produktu...
Tego rodzaju recenzji na moim blogu dotychczas nie było. Po pierwsze, dlatego że nikt nie wyrażał chęci testowania i opisywania produktu. A po drugie, że nigdy nikogo takiego specjalnie nie szukałam. Tym razem jednak nie miałam innego wyjścia - zmusił mnie do tego produkt jaki otrzymałam - zupełnie niedostosowany do mojej cery. Jako testerkę wybrałam moją Mamę, która była bardzo chętna wypróbować Knu Anti Aging Serum, Michael Todd True Organics. A więc przechodzimy do sedna, czyli do opinii na temat powyższego produktu...
Witajcie,
Dziś nowa recenzja! Postanowiłam wrócić do regularnego blogowania, w miarę możliwości oczywiście :) Tym razem przyjrzę się pewnemu kosmetykowi do włosów, który początkowo skreśliłam za zapach (w ciąży nie mogłam go znieść), a który obecnie stał się moim ulubieńcem.
Kto śledzi mój kanał na YT pewnie się już domyśla o jakim kosmetyku mówię :) Jest to oczywiście Kuracja z olejkiem arganowym firmy Marion.
Opakowanie:
Plastikowa, przezroczysta butelka z pompką. Na bieżąco można śledzić zużycie kosmetyku. Rurka od pompki jest tak poprowadzona, że raczej nie będzie problemu z wydobyciem do końca produktu. Sama pompka natomiast działa sprawnie i nie zacina się. Wydaje stosunkowo małą ilość produktu, ale uważam to za plus, szczególnie jeżeli ktoś ma krótkie włosy to nie musi uważać na zbyt dużą ilość.
Właściwości:
Zacznę może od wspomnianego już zapachu. W ciąży określałam go jako stary tłuszcz, na którym smaży się po raz enty frytki ;) Teraz natomiast bardzo go polubiłam. Jest delikatnie perfumowany, trochę czuć olejem, ale na pewno nie starym. Jest wyczuwalny, ale nie drażniący. Produkt ma konsystencję gęstego olejku, który fajnie rozgrzewa się w dłoniach a następnie rozprowadza po włosach. Producent rekomenduje 2 sposoby używania owego olejku. Na mokro i na sucho. Przyznam się szczerze że osobiście używałam go tylko na lekko jeszcze wilgotne włosy po myciu, jako takie serum na końcówki. Oczekiwałam od niego wygładzenia i nabłyszczenia włosów. I właśnie to otrzymałam. W pakiecie również było łatwiejsze rozczesywanie włosów oraz ich miękkość. Z całą pewnością produkt ten włosów nie regeneruje ani od zewnątrz ani od środka. Natomiast co do ochrony przed czynnikami zewnętrznymi ciężko mi ocenić, w sumie nie zauważyłam różnicy. Olejku nie używałam na suche włosy w obawie przed ich obciążeniem. Mój mąż jednak czasami tak robił i u niego w tej roli również się sprawdził.
Skład:
Podsumowanie:
Dostępne są dwie pojemności olejku: 15 i 50ml, ja mam tą większą i jest już u mnie ponad rok i jeszcze trochę zostało. Cena to około 10-12 zł.
Ja z produktu jestem bardzo zadowolona. Robi to co od niego wymagałam, a nawet jeszcze więcej. Składem nie grzeszy, bo olejek arganowy jest na 5 miejscu tuż przed substancjami zapachowymi, ale krzywdy nie robi.
Znacie ten produkt?
Jakie inne kosmetyki wygładzające znacie i polecacie?
Dziś nowa recenzja! Postanowiłam wrócić do regularnego blogowania, w miarę możliwości oczywiście :) Tym razem przyjrzę się pewnemu kosmetykowi do włosów, który początkowo skreśliłam za zapach (w ciąży nie mogłam go znieść), a który obecnie stał się moim ulubieńcem.
Kto śledzi mój kanał na YT pewnie się już domyśla o jakim kosmetyku mówię :) Jest to oczywiście Kuracja z olejkiem arganowym firmy Marion.
Opakowanie:
Plastikowa, przezroczysta butelka z pompką. Na bieżąco można śledzić zużycie kosmetyku. Rurka od pompki jest tak poprowadzona, że raczej nie będzie problemu z wydobyciem do końca produktu. Sama pompka natomiast działa sprawnie i nie zacina się. Wydaje stosunkowo małą ilość produktu, ale uważam to za plus, szczególnie jeżeli ktoś ma krótkie włosy to nie musi uważać na zbyt dużą ilość.
Właściwości:
Zacznę może od wspomnianego już zapachu. W ciąży określałam go jako stary tłuszcz, na którym smaży się po raz enty frytki ;) Teraz natomiast bardzo go polubiłam. Jest delikatnie perfumowany, trochę czuć olejem, ale na pewno nie starym. Jest wyczuwalny, ale nie drażniący. Produkt ma konsystencję gęstego olejku, który fajnie rozgrzewa się w dłoniach a następnie rozprowadza po włosach. Producent rekomenduje 2 sposoby używania owego olejku. Na mokro i na sucho. Przyznam się szczerze że osobiście używałam go tylko na lekko jeszcze wilgotne włosy po myciu, jako takie serum na końcówki. Oczekiwałam od niego wygładzenia i nabłyszczenia włosów. I właśnie to otrzymałam. W pakiecie również było łatwiejsze rozczesywanie włosów oraz ich miękkość. Z całą pewnością produkt ten włosów nie regeneruje ani od zewnątrz ani od środka. Natomiast co do ochrony przed czynnikami zewnętrznymi ciężko mi ocenić, w sumie nie zauważyłam różnicy. Olejku nie używałam na suche włosy w obawie przed ich obciążeniem. Mój mąż jednak czasami tak robił i u niego w tej roli również się sprawdził.
Skład:
Podsumowanie:
Dostępne są dwie pojemności olejku: 15 i 50ml, ja mam tą większą i jest już u mnie ponad rok i jeszcze trochę zostało. Cena to około 10-12 zł.
Ja z produktu jestem bardzo zadowolona. Robi to co od niego wymagałam, a nawet jeszcze więcej. Składem nie grzeszy, bo olejek arganowy jest na 5 miejscu tuż przed substancjami zapachowymi, ale krzywdy nie robi.
Znacie ten produkt?
Jakie inne kosmetyki wygładzające znacie i polecacie?
Witajcie,
Dzisiaj przybywam z recenzją lakieru do paznokci marki Inglot. Ogólnie za lakierami tej firmy nie przepadam, uważam że ich jakość nie jest proporcjonalna względem ceny. Zdecydowanie bardziej wolę kupić tańszy lakier chociażby z Golden Rose. Ten akurat dostałam w prezencie, więc używam i chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na jego temat.
Opakowanie:
Klasyczna, kwadratowa butelka z czarną zakrętką. Docelowo znajdująca się w czarnym eleganckim kartoniku, na którym można znaleźć skład produktu. Pędzelek niestety jest w tym przypadku porażką. W czasach gdy firmy prześcigają się w coraz to nowym kształcie i szerokości pędzelka Inglot pozostał w 'epoce kamienia łupanego'. Pędzelek jaki znajduję w tym lakierze jest dłuuuugi i bardzo wąski. Niestety nie ułatwia on aplikacji.
Właściwości:
Konsystencja jest stosunkowo rzadka i należy uważać bo istnieje zagrożenie zalania sobie skórek, co później nie będzie wyglądało zbyt estetycznie. Śmierdzi jak każdy lakier, ale to chyba jest nie do przeskoczenia :).
Kolorek jaki posiadam to krwista czerwień o numerku 021. W butelce wygląda na wręcz idealną, mocno nasyconą czerwień. Niestety na paznokciach to wszystko nie wygląda już tak kolorowo. Pierwsza warstwa ma lekko różowe zabarwienie, druga na szczęście dodaje krwistości, niestety nie jest w 100% kryjąca. Przy dwóch warstwach dość mocno prześwituje mi zarówno obłączek jak i wolny koniec paznokcia. Trzecia warstwa pewnie załatwiłaby sprawę, ale obawiam się że byłaby to już tak gruba warstwa że musiałabym czekać wieki na jej wyschnięcie.
W kwestii trwałości można powiedzieć że jest w porządku. Dopiero 5 dnia od pomalowania paznokci pojawiły się pierwsze odpryski. Do tego czasu nie było nawet startych końcówek.
Lubicie lakiery z Inglota?
Dzisiaj przybywam z recenzją lakieru do paznokci marki Inglot. Ogólnie za lakierami tej firmy nie przepadam, uważam że ich jakość nie jest proporcjonalna względem ceny. Zdecydowanie bardziej wolę kupić tańszy lakier chociażby z Golden Rose. Ten akurat dostałam w prezencie, więc używam i chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na jego temat.
Opakowanie:
Klasyczna, kwadratowa butelka z czarną zakrętką. Docelowo znajdująca się w czarnym eleganckim kartoniku, na którym można znaleźć skład produktu. Pędzelek niestety jest w tym przypadku porażką. W czasach gdy firmy prześcigają się w coraz to nowym kształcie i szerokości pędzelka Inglot pozostał w 'epoce kamienia łupanego'. Pędzelek jaki znajduję w tym lakierze jest dłuuuugi i bardzo wąski. Niestety nie ułatwia on aplikacji.
Właściwości:
Konsystencja jest stosunkowo rzadka i należy uważać bo istnieje zagrożenie zalania sobie skórek, co później nie będzie wyglądało zbyt estetycznie. Śmierdzi jak każdy lakier, ale to chyba jest nie do przeskoczenia :).
Kolorek jaki posiadam to krwista czerwień o numerku 021. W butelce wygląda na wręcz idealną, mocno nasyconą czerwień. Niestety na paznokciach to wszystko nie wygląda już tak kolorowo. Pierwsza warstwa ma lekko różowe zabarwienie, druga na szczęście dodaje krwistości, niestety nie jest w 100% kryjąca. Przy dwóch warstwach dość mocno prześwituje mi zarówno obłączek jak i wolny koniec paznokcia. Trzecia warstwa pewnie załatwiłaby sprawę, ale obawiam się że byłaby to już tak gruba warstwa że musiałabym czekać wieki na jej wyschnięcie.
W kwestii trwałości można powiedzieć że jest w porządku. Dopiero 5 dnia od pomalowania paznokci pojawiły się pierwsze odpryski. Do tego czasu nie było nawet startych końcówek.
Podsumowanie:
Cena takiego lakieru z Inglota to 21 zł - i dużo i mało. Fajna trwałość, ale krycie średnie. W tej cenie wolę kupić lakier chociażby China Glaze, a jeszcze prędzej skusiłabym się na tańsze Golden Rose :) Podsumowując kolor przepiękny, szkoda tylko że potrzeba aż 3 warstw.Lubicie lakiery z Inglota?
Dwie warstwy lakieru kolorowego położyłam na diamentową odżywkę Eveline i pokryłam top coatem z Golden Rose.
Witajcie,
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić jeden z moich ulubionych kosmetyków ostatnich tygodni (w sumie nawet miesięcy, bo używam go od połowy sierpnia). W swojej 'kosmetycznej' karierze przeszłam przez różne typy produktów do demakijażu. Od mleczek i emulsji przez płyny dwufazowe aż w końcu doszłam do płynów micelarnych. Wypróbowałam już kilka pozycji, ale ten którego aktualnie używam okazał się tym najlepszym. I nie mówię tu o osławionym już płynie micelarnym BeBauty z Biedronki (chociaż zaopatrzyłam się ostatnio w jedną butelkę). Dzisiejsze moje zachwyty będą rozbrzmiewały na temat Nawilżającego płynu micelarnego do mycia i demakijażu 3w1, Esencja Młodości od Bielendy.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić jeden z moich ulubionych kosmetyków ostatnich tygodni (w sumie nawet miesięcy, bo używam go od połowy sierpnia). W swojej 'kosmetycznej' karierze przeszłam przez różne typy produktów do demakijażu. Od mleczek i emulsji przez płyny dwufazowe aż w końcu doszłam do płynów micelarnych. Wypróbowałam już kilka pozycji, ale ten którego aktualnie używam okazał się tym najlepszym. I nie mówię tu o osławionym już płynie micelarnym BeBauty z Biedronki (chociaż zaopatrzyłam się ostatnio w jedną butelkę). Dzisiejsze moje zachwyty będą rozbrzmiewały na temat Nawilżającego płynu micelarnego do mycia i demakijażu 3w1, Esencja Młodości od Bielendy.
Witajcie,
dziś będzie o drugim produkcie marki Flos-Leki jaki miałam okazję testować. Tym razem jednak nie będzie już tak słodko i przyjemnie jak w przypadku Waniliowej wazeliny do ust (KLIK). Dzisiejszy produkt to Żel bionawilżający pod oczy z serii Eye Care.
Na początek napiszę może czym wg producenta charakteryzuje się ta seria.
dziś będzie o drugim produkcie marki Flos-Leki jaki miałam okazję testować. Tym razem jednak nie będzie już tak słodko i przyjemnie jak w przypadku Waniliowej wazeliny do ust (KLIK). Dzisiejszy produkt to Żel bionawilżający pod oczy z serii Eye Care.
Na początek napiszę może czym wg producenta charakteryzuje się ta seria.
Seria specjalistycznych preparatów do pielęgnacji skóry wokół oczu, zawierająca nawilżające substancje o przedłużonym działaniu. Polecane dla osób o szczególnie wrażliwej skóry wokół oczu.
Efekt:Jak jest w rzeczywistości przekonacie się czytając dalszą część postu....
- zredukowana ilość i głębokość zmarszczek wokół oczu
- ukojona i nawilżona delikatna skóra
- rozjaśnione sińce pod oczami
Witajcie,
Dziś chciałabym Wam przedstawić duet do pielęgnacji włosów jakiego używałam przez ostatnie 1,5 miesiąca. Produkty pochodzą z firmy Oriflame, z serii Naturę Secrets. Nie dajmy się jednak zwieść tej nazwie - nie ma w nich nic naturalnego. Nawet zapach jest chemiczny aczkolwiek całkiem przyjemny :-)
Jeżeli jednak chcecie poznać moją dokładną opinię na temat tych dwóch produktów, zapraszam do obejrzenia filmiku z ich recenzją.
Dziś chciałabym Wam przedstawić duet do pielęgnacji włosów jakiego używałam przez ostatnie 1,5 miesiąca. Produkty pochodzą z firmy Oriflame, z serii Naturę Secrets. Nie dajmy się jednak zwieść tej nazwie - nie ma w nich nic naturalnego. Nawet zapach jest chemiczny aczkolwiek całkiem przyjemny :-)
Jeżeli jednak chcecie poznać moją dokładną opinię na temat tych dwóch produktów, zapraszam do obejrzenia filmiku z ich recenzją.
Witajcie,
Przybywam dziś z kolejną odsłoną chusteczek marki Cleanic. Dziś chciałabym się skupić na chusteczkach do higieny intymnej z ekstraktem z płatków róży. Do tej pory nie miałam styczności z tego typu produktami, bo byłam przekonana że nie są mi one potrzebne. Dopiero chusteczki z Cleanic uświadomiły mi ich istotę w damskiej torebce.
Opakowanie:
Typowe, foliowe opakowanie. Mieści 10 chusteczek, które wychodzą na szczęście pojedynczo. Nie są też jakoś wybitnie mocno poskładane. Zamknięcie jest szczelne, chusteczki nie wysychają. Na odwrocie znalazły się wszystkie niezbędne informacje. Począwszy od opisu, przez skład aż do daty przydatności.
Właściwości:
Zacznę od zapachu, bo ten najmniej przypadł mi do gustu. Jest lekko różany, trochę duszący i ogólnie dla mnie mało przyjemny. Na szczęście nie wpływa on znacznie na komfort używania produktu. Chusteczki są średnich rozmiarów. To znaczy że są większe od tych z dezodorantem (KLIK), ale troszkę mniejsze od przeciętnych chusteczek dla dzieci. Rozmiar ten jednak jest jak najbardziej odpowiedni. Chusteczki są dość cienkie, ale nie rwą się, są bardzo miękkie i delikatne w dotyku. Poziom nawilżenia jest wysoki, dzięki czemu produkt doskonale oczyszcza i odświeża okolice intymne. Nie zauważyłam u siebie po użyciu tych chusteczek żadnego podrażnienia ani innych mniej przyjemnych dolegliwości, a warto wspomnieć że tą strefę mam nader wrażliwą i podatną na podrażnienia. Tak jak wspomniałam po użyciu tych chusteczek jest bardzo fajne uczucie świeżości i czystości. Świetnie sprawdzają się podczas podróży czy długiego dnia na uczelni, gdzie jestem zmuszona korzystać z toalety publicznej.
Podsumowanie:
Opakowanie tak jak już pisałam mieści 10 sztuk i kosztuje 4-5 zł. Dostępne są one zarówno w drogeriach typu Rossmann, Natura jak i hipermarketach np. Tesco.
Jestem zaskoczona świetnym działaniem tego produktu. Zupełnie się nie spodziewałam, że się polubimy. Teraz nie wyobrażam już sobie wyjść z domu na uczelnię czy do centrum handlowego bez opakowania tych chusteczek w torebce.
Znacie te chusteczki? Używacie tego rodzaju produktów?
Jaki inne mogłybyście mi polecić?
Przybywam dziś z kolejną odsłoną chusteczek marki Cleanic. Dziś chciałabym się skupić na chusteczkach do higieny intymnej z ekstraktem z płatków róży. Do tej pory nie miałam styczności z tego typu produktami, bo byłam przekonana że nie są mi one potrzebne. Dopiero chusteczki z Cleanic uświadomiły mi ich istotę w damskiej torebce.
Opakowanie:
Typowe, foliowe opakowanie. Mieści 10 chusteczek, które wychodzą na szczęście pojedynczo. Nie są też jakoś wybitnie mocno poskładane. Zamknięcie jest szczelne, chusteczki nie wysychają. Na odwrocie znalazły się wszystkie niezbędne informacje. Począwszy od opisu, przez skład aż do daty przydatności.
Właściwości:
Zacznę od zapachu, bo ten najmniej przypadł mi do gustu. Jest lekko różany, trochę duszący i ogólnie dla mnie mało przyjemny. Na szczęście nie wpływa on znacznie na komfort używania produktu. Chusteczki są średnich rozmiarów. To znaczy że są większe od tych z dezodorantem (KLIK), ale troszkę mniejsze od przeciętnych chusteczek dla dzieci. Rozmiar ten jednak jest jak najbardziej odpowiedni. Chusteczki są dość cienkie, ale nie rwą się, są bardzo miękkie i delikatne w dotyku. Poziom nawilżenia jest wysoki, dzięki czemu produkt doskonale oczyszcza i odświeża okolice intymne. Nie zauważyłam u siebie po użyciu tych chusteczek żadnego podrażnienia ani innych mniej przyjemnych dolegliwości, a warto wspomnieć że tą strefę mam nader wrażliwą i podatną na podrażnienia. Tak jak wspomniałam po użyciu tych chusteczek jest bardzo fajne uczucie świeżości i czystości. Świetnie sprawdzają się podczas podróży czy długiego dnia na uczelni, gdzie jestem zmuszona korzystać z toalety publicznej.
Podsumowanie:
Opakowanie tak jak już pisałam mieści 10 sztuk i kosztuje 4-5 zł. Dostępne są one zarówno w drogeriach typu Rossmann, Natura jak i hipermarketach np. Tesco.
Jestem zaskoczona świetnym działaniem tego produktu. Zupełnie się nie spodziewałam, że się polubimy. Teraz nie wyobrażam już sobie wyjść z domu na uczelnię czy do centrum handlowego bez opakowania tych chusteczek w torebce.
Znacie te chusteczki? Używacie tego rodzaju produktów?
Jaki inne mogłybyście mi polecić?
Fakt, że otrzymałam produkt do zrecenzowania nie wpływa na moją opinię o nim.
Witajcie,
Dziś przybywam do Was z pierwszym postem z serii recenzji produktów marki Flos-Lek. Około 2 miesiące temu dostałam paczkę z produktami do testów, które sama wybrałam, a dodatkowo było w niej kilka kosmetyków, które mogę przeznaczyć na nagrody w konkursie dla Was. Konkurs planuję zrobić po opublikowaniu wszystkich 5 recenzji, czyli pewnie około połowy listopada :)
Pierwszy produkt jaki wybrałam i jaki dzisiaj będę recenzować, jest chyba wszystkim doskonale znany, a przez większość lubiany. Piszę o nim jako pierwszym, gdyż za oknem mamy już typowo jesienno - zimową aurę i warto zadbać o usta. Jak nie trudno się domyślić mowa będzie o Kosmetycznej wazelinie do ust, z serii Lip Care, o smaku Waniliowym.
Dziś przybywam do Was z pierwszym postem z serii recenzji produktów marki Flos-Lek. Około 2 miesiące temu dostałam paczkę z produktami do testów, które sama wybrałam, a dodatkowo było w niej kilka kosmetyków, które mogę przeznaczyć na nagrody w konkursie dla Was. Konkurs planuję zrobić po opublikowaniu wszystkich 5 recenzji, czyli pewnie około połowy listopada :)
Pierwszy produkt jaki wybrałam i jaki dzisiaj będę recenzować, jest chyba wszystkim doskonale znany, a przez większość lubiany. Piszę o nim jako pierwszym, gdyż za oknem mamy już typowo jesienno - zimową aurę i warto zadbać o usta. Jak nie trudno się domyślić mowa będzie o Kosmetycznej wazelinie do ust, z serii Lip Care, o smaku Waniliowym.
Witajcie,
W miniony weekend byłam na moich pierwszych targach kosmetycznych. O tym, że na nie się wybieram wspominałam Wam już w którymś moim filmiku. Szczerze przyznam, że jechałam tam z dużymi nadziejami na wielkie przedsięwzięcie i imprezę z rozmachem. Niestety troszeczkę się zawiodłam, bo wystawców było bardzo mało jak na jedno z najważniejszych wydarzeń w branży kosmetycznej w Polsce. Udało mi się jednak zebrać informacje jakich poszukiwałam czyli na temat maszyn do różnych zabiegów kosmetycznych.
Przy okazji nie omieszkałam zrobić drobnych zakupów kosmetycznych. Odwiedziłam m.in. stoisko Starej Mydlarni i Make Up Trendy. :)
Dokładniejsza relacja i prezentacja moich drobnych zakupów znajduje się w filmiku.
Zapraszam do oglądania :)
W miniony weekend byłam na moich pierwszych targach kosmetycznych. O tym, że na nie się wybieram wspominałam Wam już w którymś moim filmiku. Szczerze przyznam, że jechałam tam z dużymi nadziejami na wielkie przedsięwzięcie i imprezę z rozmachem. Niestety troszeczkę się zawiodłam, bo wystawców było bardzo mało jak na jedno z najważniejszych wydarzeń w branży kosmetycznej w Polsce. Udało mi się jednak zebrać informacje jakich poszukiwałam czyli na temat maszyn do różnych zabiegów kosmetycznych.
Przy okazji nie omieszkałam zrobić drobnych zakupów kosmetycznych. Odwiedziłam m.in. stoisko Starej Mydlarni i Make Up Trendy. :)
Dokładniejsza relacja i prezentacja moich drobnych zakupów znajduje się w filmiku.
Zapraszam do oglądania :)
xoxo
Witajcie,
Praktycznie od zawsze borykam się z problemem ogromnej ilości wągrów na nosie i niestety nie wiem co z tym mogę zrobić. Kiedyś będąc w Douglasie znalazłam w niewielkim koszyczku przykuwające uwagę opakowanie. Jak się okazało były to Plasterki na nos z węglem aktywnym do usuwania wągrów. Jak się można domyślić, nie zastanawiałam się długo tylko popędziłam z nimi do kasy :) Pokładałam w nich ogromne nadzieje, a co z tego wynikło przekonacie się czytając dalej...
Praktycznie od zawsze borykam się z problemem ogromnej ilości wągrów na nosie i niestety nie wiem co z tym mogę zrobić. Kiedyś będąc w Douglasie znalazłam w niewielkim koszyczku przykuwające uwagę opakowanie. Jak się okazało były to Plasterki na nos z węglem aktywnym do usuwania wągrów. Jak się można domyślić, nie zastanawiałam się długo tylko popędziłam z nimi do kasy :) Pokładałam w nich ogromne nadzieje, a co z tego wynikło przekonacie się czytając dalej...
Witajcie,
Już sama nie pamiętam kiedy na blogu pojawiła się recenzja produktu z kolorówki. Przyznam szczerze, że mam przygotowanych wiele zdjęć różnych produktów, ale jakoś łatwiej zebrać mi się do zrecenzowania pielęgnacji. Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, bo teoretycznie kolorówkę łatwiej jest przetestować niż produkt do ciała.
Dzisiaj natomiast zmobilizowałam się i przybywam do Was z recenzją Paletki cieni do brwi marki Oriflame.
Na temat tego produktu widziałam już kilka recenzji, natomiast ja co do niego mam mieszane uczucia i postanowiłam podzielić się nimi z Wami.
Już sama nie pamiętam kiedy na blogu pojawiła się recenzja produktu z kolorówki. Przyznam szczerze, że mam przygotowanych wiele zdjęć różnych produktów, ale jakoś łatwiej zebrać mi się do zrecenzowania pielęgnacji. Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, bo teoretycznie kolorówkę łatwiej jest przetestować niż produkt do ciała.
Dzisiaj natomiast zmobilizowałam się i przybywam do Was z recenzją Paletki cieni do brwi marki Oriflame.
Na temat tego produktu widziałam już kilka recenzji, natomiast ja co do niego mam mieszane uczucia i postanowiłam podzielić się nimi z Wami.
Witajcie,
Kompletnie nie dopuszczam do wiadomości, że tegoroczne lato już za nami. Dzisiejszy dzień niestety uparcie mi o tym przypomina, bo od rana leje i jest niesamowicie zimno. Siedzę w grubej bluzie, puchatych skarpetach i pod kocem. Zaraz chyba jeszcze odpalę sobie świeczkę i będę nad nią ogrzewać sobie dłonie ;))
Na przekór temu chciałabym Wam dziś zaprezentować jeden z moich ostatnich makijaży, który w stu procentach odzwierciedla moją niechęć do jesieni i zimy.
Użyłam w nim charakterystycznej, intensywnej limonki oraz perłowego brązu.
Listę kosmetyków oraz dokładny tutorial jak go wykonać znajdziecie na moim jutubowym kanale.
Serdecznie zapraszam :)
Kompletnie nie dopuszczam do wiadomości, że tegoroczne lato już za nami. Dzisiejszy dzień niestety uparcie mi o tym przypomina, bo od rana leje i jest niesamowicie zimno. Siedzę w grubej bluzie, puchatych skarpetach i pod kocem. Zaraz chyba jeszcze odpalę sobie świeczkę i będę nad nią ogrzewać sobie dłonie ;))
Na przekór temu chciałabym Wam dziś zaprezentować jeden z moich ostatnich makijaży, który w stu procentach odzwierciedla moją niechęć do jesieni i zimy.
Użyłam w nim charakterystycznej, intensywnej limonki oraz perłowego brązu.
Listę kosmetyków oraz dokładny tutorial jak go wykonać znajdziecie na moim jutubowym kanale.
Serdecznie zapraszam :)
Witajcie,
Przedwczoraj pisałam o dość niesympatycznej sytuacji jaka miała miejsce przy okazji zamówienia w sklepie internetowym Polleny Ostrzeszów. Po publikacji tamtego posta bez żadnych skrupułów wrzuciłam link na fanpage firmy. Na następny dzień dostałam odpowiedź od Pana, z którym wcześniej mailowałam, że moja wiadomość miała formę groźby (przypomnę, że powołałam się na ustawę i UOKiK), ale dziękują za zwrócenie uwagi na ich błąd w regulaminie, który został już poprawiony i wyślą mi nowy produkt. Tego samego dnia, na fanpage pojawiła się odpowiedź od samego producenta, że postarają się załatwić sprawę w trybie pilnym i bez strat dla mnie. Ja już wiedziałam, że produkt został wysłany więc nie kierowałam sprawy do osoby której mail został podany na fanpage.
Natomiast dzisiaj, niemalże o świcie, bo tuż po 6 rano napisał do mnie ten sam Pan, można powiedzieć tłumacząc się, że proces reklamacyjny trwał tylko 3 dni (zwykle trwa dłużej), a co do poniedziałkowej wymiany maili poinformował mnie iż tamtego dnia pracowali tylko do 14 więc nie miał możliwości mi odpowiedzieć. W kolejnym mailu dostałam numer listu przewozowego (tak, nowy produkt wysłali również kurierem :)). A na fanpage Pollena przeprosiła za zamieszanie i obiecała jakąś niespodziankę wraz z przesyłanym mi produktem.
Dzisiaj dostałam paczkę z nowym Balsamem do mycia naczyń. Niestety owej niespodzianki nie znalazłam, a szkoda :). Pomimo to jestem zadowolona z tego jak ta sprawa się zakończyła. Na przykładzie Polleny Ostrzeszów możemy zobaczyć jaką siłę przebicia ma powołanie się na ustawę oraz wspomnienie o UOKiK, a po drugie jak firmy liczą się ze słowem bloggera. W końcu producent mógł usunąć mój post z własnej tablicy i udawać że nic takiego nie miało miejsca. Na szczęście tego nie zrobił, stanął na wysokości zadania. Przeprosił i wysłał produkt, więc moim zdaniem obydwie strony są zadowolone z takiego obrotu spraw.
A o samym produkcie, o który tak walczyłam już wkrótce będziecie mogły przeczytać na moim drugim blogu, na który Was serdecznie zapraszam :) Mama Lenki Bloguje
Przedwczoraj pisałam o dość niesympatycznej sytuacji jaka miała miejsce przy okazji zamówienia w sklepie internetowym Polleny Ostrzeszów. Po publikacji tamtego posta bez żadnych skrupułów wrzuciłam link na fanpage firmy. Na następny dzień dostałam odpowiedź od Pana, z którym wcześniej mailowałam, że moja wiadomość miała formę groźby (przypomnę, że powołałam się na ustawę i UOKiK), ale dziękują za zwrócenie uwagi na ich błąd w regulaminie, który został już poprawiony i wyślą mi nowy produkt. Tego samego dnia, na fanpage pojawiła się odpowiedź od samego producenta, że postarają się załatwić sprawę w trybie pilnym i bez strat dla mnie. Ja już wiedziałam, że produkt został wysłany więc nie kierowałam sprawy do osoby której mail został podany na fanpage.
Natomiast dzisiaj, niemalże o świcie, bo tuż po 6 rano napisał do mnie ten sam Pan, można powiedzieć tłumacząc się, że proces reklamacyjny trwał tylko 3 dni (zwykle trwa dłużej), a co do poniedziałkowej wymiany maili poinformował mnie iż tamtego dnia pracowali tylko do 14 więc nie miał możliwości mi odpowiedzieć. W kolejnym mailu dostałam numer listu przewozowego (tak, nowy produkt wysłali również kurierem :)). A na fanpage Pollena przeprosiła za zamieszanie i obiecała jakąś niespodziankę wraz z przesyłanym mi produktem.
Dzisiaj dostałam paczkę z nowym Balsamem do mycia naczyń. Niestety owej niespodzianki nie znalazłam, a szkoda :). Pomimo to jestem zadowolona z tego jak ta sprawa się zakończyła. Na przykładzie Polleny Ostrzeszów możemy zobaczyć jaką siłę przebicia ma powołanie się na ustawę oraz wspomnienie o UOKiK, a po drugie jak firmy liczą się ze słowem bloggera. W końcu producent mógł usunąć mój post z własnej tablicy i udawać że nic takiego nie miało miejsca. Na szczęście tego nie zrobił, stanął na wysokości zadania. Przeprosił i wysłał produkt, więc moim zdaniem obydwie strony są zadowolone z takiego obrotu spraw.
A o samym produkcie, o który tak walczyłam już wkrótce będziecie mogły przeczytać na moim drugim blogu, na który Was serdecznie zapraszam :) Mama Lenki Bloguje
xoxo
Witajcie,
Dzisiaj nietypowy post, bo typowo narzekający i przedstawiający niedogodności związane z zakupami online. Osobiście bardzo lubię robić zakupy przez internet. Jest to najzwyczajniej wygodne. Siadam, zamawiam, płacę i za 2-3 dni przyjeżdża kurier z paczką. Bez wychodzenia z domu, bez zastanawiania się w jakim sklepie znajdę taki lub inny produkt, a często też w esklepach producentów jest taniej niż stacjonarnie. Niestety nie mamy gwarancji tego w jakim stanie przyjdzie zamówiony przez nas produkt.
Tak było w przypadku mojego zamówienia produktów Biały Jeleń z Polleny Ostrzeszów. Zamówienie było średniej wielkości, bo oscylowało na kwotę nieco ponad 70 zł. W paczce były m. in. balsamy do mycia naczyń. Niestety jeden z pięciu balsamów dotarł do mnie nie kompletny. W butelce brakowało ok 1/4 produktu. W pierwszej chwili pomyślałam, że to wina transportu - powszechnie wiadomo jak firmy kurierskie obchodzą się z paczkami, jednak w paczce nie było śladu po rozlaniu produktu, była cała sucha i nie było na niej żadnych plam. Dodam jeszcze że felerny produkt był inaczej zapakowany niż pozostałe. 'Dziubki' wszystkich balsamów do naczyń były oklejone taśmą, która miała je chronić przed otwarciem, natomiast ostatni z nich był owinięty folią spożywczą. Czemu? Nie wiem.
Zaraz po rozpakowaniu paczki i zorientowaniu się, że jeden produkt jest niepełny, napisałam maila z zapytaniem do obsługi sklepu internetowego. W odpowiedzi dostałam informację, że z całą pewnością nie zapakowaliby uszkodzonego produktu i uwzględnią reklamację jeżeli spisany został protokół szkody z kurierem. Jak nie trudno się domyślić owego protokołu nie miałam, gdyż rozpakowałam paczkę już po odjeździe kuriera. Poza tym tak jak już wspomniałam produkt nie nosił śladów uszkodzenia w transporcie. Wtedy zostałam poinformowana, że zgodnie z ich regulaminem jeżeli nie został spisany protokół szkody z kurierem oni nie mają podstaw do wszczęcia postępowania reklamacyjnego. Nie zastanawiając się długo zaczęłam szukać w internecie ustawy mówiącej o prawach konsumenta w przypadku otrzymania niekompletnego produktu. Oczywiście takową znalazłam (ustawa z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. nr 141, poz. 1176 z późn. zm.) na mocy której mam prawo do otrzymania 100% zwrotu za uszkodzony towar bądź zastąpienie go nowym. Wiadomość z taką informacją wysłałam do Obsługi Klienta i na tym kontakt niestety się urwał. Warto wspomnieć że odpowiedź na poprzednie wiadomości dostawałam kilka minut po ich wysłaniu. Co w takim razie spowodowało nagły brak reakcji? Na razie czekam, może się odezwą...
Ciekawa jestem czy to pierwszy taki przypadek w esklepie Białego Jelenia.
Miałyście może jakieś doświadczenia z tą firmą? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Dzisiaj nietypowy post, bo typowo narzekający i przedstawiający niedogodności związane z zakupami online. Osobiście bardzo lubię robić zakupy przez internet. Jest to najzwyczajniej wygodne. Siadam, zamawiam, płacę i za 2-3 dni przyjeżdża kurier z paczką. Bez wychodzenia z domu, bez zastanawiania się w jakim sklepie znajdę taki lub inny produkt, a często też w esklepach producentów jest taniej niż stacjonarnie. Niestety nie mamy gwarancji tego w jakim stanie przyjdzie zamówiony przez nas produkt.
Tak było w przypadku mojego zamówienia produktów Biały Jeleń z Polleny Ostrzeszów. Zamówienie było średniej wielkości, bo oscylowało na kwotę nieco ponad 70 zł. W paczce były m. in. balsamy do mycia naczyń. Niestety jeden z pięciu balsamów dotarł do mnie nie kompletny. W butelce brakowało ok 1/4 produktu. W pierwszej chwili pomyślałam, że to wina transportu - powszechnie wiadomo jak firmy kurierskie obchodzą się z paczkami, jednak w paczce nie było śladu po rozlaniu produktu, była cała sucha i nie było na niej żadnych plam. Dodam jeszcze że felerny produkt był inaczej zapakowany niż pozostałe. 'Dziubki' wszystkich balsamów do naczyń były oklejone taśmą, która miała je chronić przed otwarciem, natomiast ostatni z nich był owinięty folią spożywczą. Czemu? Nie wiem.
Zaraz po rozpakowaniu paczki i zorientowaniu się, że jeden produkt jest niepełny, napisałam maila z zapytaniem do obsługi sklepu internetowego. W odpowiedzi dostałam informację, że z całą pewnością nie zapakowaliby uszkodzonego produktu i uwzględnią reklamację jeżeli spisany został protokół szkody z kurierem. Jak nie trudno się domyślić owego protokołu nie miałam, gdyż rozpakowałam paczkę już po odjeździe kuriera. Poza tym tak jak już wspomniałam produkt nie nosił śladów uszkodzenia w transporcie. Wtedy zostałam poinformowana, że zgodnie z ich regulaminem jeżeli nie został spisany protokół szkody z kurierem oni nie mają podstaw do wszczęcia postępowania reklamacyjnego. Nie zastanawiając się długo zaczęłam szukać w internecie ustawy mówiącej o prawach konsumenta w przypadku otrzymania niekompletnego produktu. Oczywiście takową znalazłam (ustawa z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. nr 141, poz. 1176 z późn. zm.) na mocy której mam prawo do otrzymania 100% zwrotu za uszkodzony towar bądź zastąpienie go nowym. Wiadomość z taką informacją wysłałam do Obsługi Klienta i na tym kontakt niestety się urwał. Warto wspomnieć że odpowiedź na poprzednie wiadomości dostawałam kilka minut po ich wysłaniu. Co w takim razie spowodowało nagły brak reakcji? Na razie czekam, może się odezwą...
Ciekawa jestem czy to pierwszy taki przypadek w esklepie Białego Jelenia.
Miałyście może jakieś doświadczenia z tą firmą? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
xoxo
Witajcie,
Po ciąży i po karmieniu piersią (krótkim, bo krótkim, ale jednak) wygląd mojego biustu pozostawiał wiele do życzenia. Szczerze mówiąc byłam nim załamana, bo jeszcze przed ciążą bardzo o niego dbałam i pomimo niewielkich rozstępów (co prawda prawie nie widocznych) byłam z niego niesamowicie zadowolona. Dlatego też od razu kiedy mogłam zacząć stosować kosmetyki do pielęgnacji biustu sięgnęłam najpierw po mini próbkę balsamu z Clareny, a później wybrałam się do Rossmanna w poszukiwaniu serum. Byłam nastawiona na kupno Lirene, bo kiedyś go używałam i byłam zadowolona, niestety nie było go akurat na sklepowych półkach więc zdecydowałam się na Superskoncentrowane serum do biustu, Total Push-Up, Eveline. Co z tego wynikło? Zapraszam do czytania dalej...
Po ciąży i po karmieniu piersią (krótkim, bo krótkim, ale jednak) wygląd mojego biustu pozostawiał wiele do życzenia. Szczerze mówiąc byłam nim załamana, bo jeszcze przed ciążą bardzo o niego dbałam i pomimo niewielkich rozstępów (co prawda prawie nie widocznych) byłam z niego niesamowicie zadowolona. Dlatego też od razu kiedy mogłam zacząć stosować kosmetyki do pielęgnacji biustu sięgnęłam najpierw po mini próbkę balsamu z Clareny, a później wybrałam się do Rossmanna w poszukiwaniu serum. Byłam nastawiona na kupno Lirene, bo kiedyś go używałam i byłam zadowolona, niestety nie było go akurat na sklepowych półkach więc zdecydowałam się na Superskoncentrowane serum do biustu, Total Push-Up, Eveline. Co z tego wynikło? Zapraszam do czytania dalej...
Witajcie,
Wrzesień przywitał nas dość nieciekawą aurą, bo ponurą, szarą i deszczową. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły wrzesień zawsze przypominał mi o nadchodzącej jesieni za którą osobiście nie przepadam.
Natomiast dzisiaj przychodzę do Was z recenzją produktu, który namiętnie testowałam podczas tegorocznych, sierpniowych upałów. Mowa oczywiście o Deo chusteczkach, w wersji Soft i Fresh marki Cleanic. Czy się polubiliśmy i jak przebiegła nasza znajomość przekonacie się czytając dalej...
Wrzesień przywitał nas dość nieciekawą aurą, bo ponurą, szarą i deszczową. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły wrzesień zawsze przypominał mi o nadchodzącej jesieni za którą osobiście nie przepadam.
Natomiast dzisiaj przychodzę do Was z recenzją produktu, który namiętnie testowałam podczas tegorocznych, sierpniowych upałów. Mowa oczywiście o Deo chusteczkach, w wersji Soft i Fresh marki Cleanic. Czy się polubiliśmy i jak przebiegła nasza znajomość przekonacie się czytając dalej...
Witajcie,
Dzisiaj recenzja typowego umilacza do kąpieli. Jak może wiecie, albo i nie wiecie, ja bardzo lubię różnego rodzaju gadżety, które mają na celu umilenie mi czasu spędzonego w wannie. Pierwsze miejsce zawsze zajmują produkty, które tworzą ogromną ilość piany ale i jakimiś musującymi kulami nie gardzę. Jedynie za czym nie przepadam to sole do kąpieli, nigdy nie mogła zrozumieć ich idei..używam jedynie podczas mojego domowego 'SPA dla dłoni' :) Natomiast kosmetyk o którym dzisiaj chcę Wam opowiedzieć zalicza się do tych tworzących wspaniałą pianę (przynajmniej z opisu producenta), więc wypadało by na to, że powinnam go polubić.
Czekoladowe mleko do kąpieli, Ciemna czekolada i orzech pistacji, Farmona Sweet Secret
A jak było w rzeczywistości? Przekonacie się czytając dalej...
Dzisiaj recenzja typowego umilacza do kąpieli. Jak może wiecie, albo i nie wiecie, ja bardzo lubię różnego rodzaju gadżety, które mają na celu umilenie mi czasu spędzonego w wannie. Pierwsze miejsce zawsze zajmują produkty, które tworzą ogromną ilość piany ale i jakimiś musującymi kulami nie gardzę. Jedynie za czym nie przepadam to sole do kąpieli, nigdy nie mogła zrozumieć ich idei..używam jedynie podczas mojego domowego 'SPA dla dłoni' :) Natomiast kosmetyk o którym dzisiaj chcę Wam opowiedzieć zalicza się do tych tworzących wspaniałą pianę (przynajmniej z opisu producenta), więc wypadało by na to, że powinnam go polubić.
Czekoladowe mleko do kąpieli, Ciemna czekolada i orzech pistacji, Farmona Sweet Secret
A jak było w rzeczywistości? Przekonacie się czytając dalej...
Witajcie,
Dzisiaj przychodzę z recenzją produktu z działu pielęgnacji ciała. Po dość męczącej przygodzie z peelingiem z Farmony z serii Sweet Secret szukałam czegoś co nie zadusi mnie już tak słodkim zapachem, a będzie równie mocnym zdzierakiem. I tutaj na przeciw wyszła mi paczka z Rossmanna, w której znalazłam Peeling solny, Algi i minerały z morza martwego, Wellness&Beauty. Produkt cierpliwie stał i czekał na swoją kolej w szafce w łazience aż w końcu przyszedł czas na jego wypróbowanie.
Dzisiaj przychodzę z recenzją produktu z działu pielęgnacji ciała. Po dość męczącej przygodzie z peelingiem z Farmony z serii Sweet Secret szukałam czegoś co nie zadusi mnie już tak słodkim zapachem, a będzie równie mocnym zdzierakiem. I tutaj na przeciw wyszła mi paczka z Rossmanna, w której znalazłam Peeling solny, Algi i minerały z morza martwego, Wellness&Beauty. Produkt cierpliwie stał i czekał na swoją kolej w szafce w łazience aż w końcu przyszedł czas na jego wypróbowanie.
Witajcie,
Lato w pełni chociaż w ostatnich dniach pogoda bardziej wskazywałaby na wczesną jesień niż późne lato. W związku z tym że w moim przypadku opalanie na słońcu jest praktycznie nie możliwe co roku chętnie sięgam po jakiś balsam brązujący aby nadać moim nogom (bo nie smaruję się nim cała od góry do dołu ;)) kolor skóry muśniętej słońcem. Co prawda znalazłam już balsam, który daje efekt właśnie taki jak lubię to lubię testować nowości. Za każdym razem szukam czegoś co będzie wyglądało w miarę naturalnie i za każdym razem mam nadzieję że się nie zawiodę ;) W tym roku mój wybór padł na Brązujące masło do ciała, Bielendy z serii Orzech i Bursztyn. Co z tego wynikło? Przekonacie się czytając dalej...
Lato w pełni chociaż w ostatnich dniach pogoda bardziej wskazywałaby na wczesną jesień niż późne lato. W związku z tym że w moim przypadku opalanie na słońcu jest praktycznie nie możliwe co roku chętnie sięgam po jakiś balsam brązujący aby nadać moim nogom (bo nie smaruję się nim cała od góry do dołu ;)) kolor skóry muśniętej słońcem. Co prawda znalazłam już balsam, który daje efekt właśnie taki jak lubię to lubię testować nowości. Za każdym razem szukam czegoś co będzie wyglądało w miarę naturalnie i za każdym razem mam nadzieję że się nie zawiodę ;) W tym roku mój wybór padł na Brązujące masło do ciała, Bielendy z serii Orzech i Bursztyn. Co z tego wynikło? Przekonacie się czytając dalej...
Witajcie,
kilka tygodni temu w ramach współpracy z marką Cleanic dostałam paczkę z ich produktami. Praktycznie od razu po otworzeniu paczki zaczęłam testować produkty i dziś przychodzi czas na recenzję pierwszego z nich. Zaczynam od produktu, który bardzo mnie zaciekawił, gdyż wcześniej nie używałam chusteczek tego typu czyli Chusteczki do demakijażu. A co wynikło z tej konfrontacji dowiecie się czytając dalej.
kilka tygodni temu w ramach współpracy z marką Cleanic dostałam paczkę z ich produktami. Praktycznie od razu po otworzeniu paczki zaczęłam testować produkty i dziś przychodzi czas na recenzję pierwszego z nich. Zaczynam od produktu, który bardzo mnie zaciekawił, gdyż wcześniej nie używałam chusteczek tego typu czyli Chusteczki do demakijażu. A co wynikło z tej konfrontacji dowiecie się czytając dalej.
Witajcie,
Dzisiaj chciałabym napisać Wam kilka słów na temat miniaturki kremu jaką dostałam w ramach współpracy z L'Occitane.
Trafił do mnie Drogocenny krem na noc, o zawrotnej pojemności 15 ml. Producent twierdzi, że po użyciu tego kremu skóra będzie odbudowana, zregenerowana, gładsza i jędrniejsza, a zmarszczki mniej widoczne. Jak to wygląda w rzeczywistości? Przekonacie się czytając dalej.
Dzisiaj chciałabym napisać Wam kilka słów na temat miniaturki kremu jaką dostałam w ramach współpracy z L'Occitane.
Trafił do mnie Drogocenny krem na noc, o zawrotnej pojemności 15 ml. Producent twierdzi, że po użyciu tego kremu skóra będzie odbudowana, zregenerowana, gładsza i jędrniejsza, a zmarszczki mniej widoczne. Jak to wygląda w rzeczywistości? Przekonacie się czytając dalej.
Witajcie,
Dzisiaj mam dla Was kolejny lekki post. A mianowicie makijaż :)
Pod filmikami z trzymiesięcznym projektem denko i niewypałami kosmetycznymi wiele z Was pisało z prośbą o tutorial makijażu jaki miałam wtedy na sobie. Pomyślałam, że czemu nie. Makijaż był bardzo prosty a jednocześnie efektowny.
TWARZ:
Jeżeli jesteście zainteresowane dokładnym video tutorialem jak wykonać powyższy makijaż to zapraszam do obejrzenia mojego filmiku.
Mam nadzieję, że makijaż przypadł Wam do gustu.
Dzisiaj mam dla Was kolejny lekki post. A mianowicie makijaż :)
Pod filmikami z trzymiesięcznym projektem denko i niewypałami kosmetycznymi wiele z Was pisało z prośbą o tutorial makijażu jaki miałam wtedy na sobie. Pomyślałam, że czemu nie. Makijaż był bardzo prosty a jednocześnie efektowny.
TWARZ:
- Krem BB, brzoskwinia i zielona herbata, Skinfood
- Puder sypki, 102 Ivory, Kobo
- Perełki brązujące, Natural Radiance, Oriflame Giordani Gold
- Pomadka - błyszczyk, 606, Celia Nude
- Baza pod cienie, Cashmere, Dax Cosmetics
- Złoty cień, paleta Sephora
- Miedziany cień, paleta Sephora
- Fioletowo brązowy - fiolet z paletki Purple Haze z Avonu, brąz 327 Matte Inglot
- Cielisty cień, 353 Matte, Inglot
- Żelowy eyeliner, 01 Midnight in Paris, Essence
- Scandaleyes Volume Flash Mascara, Rimmel
Jeżeli jesteście zainteresowane dokładnym video tutorialem jak wykonać powyższy makijaż to zapraszam do obejrzenia mojego filmiku.
Mam nadzieję, że makijaż przypadł Wam do gustu.
P.S. Obiecuję to już ostatni taki lekki post. Następna będzie recenzja :)
Witajcie,
W zeszłym roku o tej porze zaczęłam subskrypcję Glossyboxa. Pierwsze pudełko mnie zachwyciło, a później było coraz gorzej, aż po grudniowym pudełku stwierdziłam, że więcej nie chcę. Po tej niezbyt owocnej 'znajomości' z boxem postanowiłam nie subskrybować już żadnego innego. Moja cierpliwość i silna wola jednak mi na to nie pozwoliła ;)
Po dość ciekawym lipcowym Shinyboxie stwierdziłam, że chyba czas na własnej skóze przetestować tą boxową propozycję. I niewiele myśląc zamówiłam sierpniowe pudełeczko. Z niecierpliwością czekałam na informacje o wysyłce, a dziś od rana wypatrywałam kuriera :)
W końcu przybył. Byłam tym niesamowicie podekscytowana i szybko chciałam poznać zawartość pudełka. Na początku voucher i informacja o dodatkowym produkcie - fajnie :) Potem okazało się, że 5 produktów schowanych w pudełku to produkty pełnowymiarowe - jeszcze fajniej. Ale później się okazało, że wcale nie są to produkty jakiś wyszukanych marek, króluje Bielenda, Marion, Dermedic, itp.
Co dokładnie znalazło się w sierpniowym pudełku pokazuję w najnowszym filmiku. Zainteresowanych zapraszam do obejrzenia.
W zeszłym roku o tej porze zaczęłam subskrypcję Glossyboxa. Pierwsze pudełko mnie zachwyciło, a później było coraz gorzej, aż po grudniowym pudełku stwierdziłam, że więcej nie chcę. Po tej niezbyt owocnej 'znajomości' z boxem postanowiłam nie subskrybować już żadnego innego. Moja cierpliwość i silna wola jednak mi na to nie pozwoliła ;)
Po dość ciekawym lipcowym Shinyboxie stwierdziłam, że chyba czas na własnej skóze przetestować tą boxową propozycję. I niewiele myśląc zamówiłam sierpniowe pudełeczko. Z niecierpliwością czekałam na informacje o wysyłce, a dziś od rana wypatrywałam kuriera :)
W końcu przybył. Byłam tym niesamowicie podekscytowana i szybko chciałam poznać zawartość pudełka. Na początku voucher i informacja o dodatkowym produkcie - fajnie :) Potem okazało się, że 5 produktów schowanych w pudełku to produkty pełnowymiarowe - jeszcze fajniej. Ale później się okazało, że wcale nie są to produkty jakiś wyszukanych marek, króluje Bielenda, Marion, Dermedic, itp.
Co dokładnie znalazło się w sierpniowym pudełku pokazuję w najnowszym filmiku. Zainteresowanych zapraszam do obejrzenia.