Witajcie,
Na wstępie powiem Wam, że bardzo się cieszę, że tak pozytywnie przyjęłyście propozycję nowego tła do zdjęć. W komentarzach wiele z Was pisało, że się podoba i to bardzo mnie podbudowało :)
Ale wracając do głównego temat postu, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kolejnego szamponu do włosów. Tym razem niemieckiej firmy, dostępnej tylko w Rossmannach, na którą jakiś czas temu napłynęła fala blogowych zachwytów.
Mowa oczywiście o szamponie Alterry. Wersja jaką dziś Wam prezentuję to Szampon do włosów farbowanych, Oliwki i kwiat lotosu.
Opakowanie:
Stosunkowo mała, biała, nieprzezroczysta buteleczka z raczej twardego plastiku, jednak nie ma problemu z wyduszeniem kosmetyku. Do tego kontrastowa, różowa zakrywka, która jest płaska od góry co umożliwia postawienie butelki 'na głowie' przy końcówce szamponu. Dozownik też jest całkiem przyjemny. Pomimo iż otwór wydaje się być dość dużym to nie 'wypluwa' on zbyt wiele kosmetyku na dłoń.
Poza tym na opakowaniu zawarte zostały wszystkie niezbędne informacje w języku polskim.
Właściwości:
Tradycyjnie zacznę może od konsystencji, która jest podobna, jedynie trochę gęstsza do konsystencji opisywanego już przeze mnie żelu pod prysznic tejże firmy. Dla przypomnienia napiszę, że jest ona jakby galaretowato - żelowa, dosyć gęsta, ale nie ma problemu z jej wydobyciem z opakowania.
Zapach też jest całkiem przyjemny i delikatny. Oliwki w nim nie czuć, ale ten aromat to może właśnie kwiat lotosu. Niestety czuć go najlepiej w opakowaniu i podczas mycia, bo na włosach nie utrzymuje się on praktycznie w ogóle.
Producent obiecuje, że szampon jest bez silikonów, parafiny, syntetycznych barwników i innych 'syfów'. I rzeczywiście skład kosmetyków potwierdza to. W wyniku tego szampon bardzo słabo się pieni, jak przystało na kosmetyk bez SLS.
Muszę przyznać, że kosmetyk jest bardzo fajny po prostu jako szampon. Doskonale oczyszcza włosy i skórę głowy (radzi sobie również z dokładnym wymyciem olejów). Dodatkowo nie obciąża włosów, ani ich nie plącze podczas mycia. Po jego użyciu włosy nie były ani przesuszone, ani szorstkie w dotyku, ani spuszone.
Co do samego działania ochrony koloru to nie do końca mogę się na ten temat wypowiedzieć, gdyż w momencie kiedy ja zaczęłam go używać moje włosy były już dość długo po farbowaniu i kolor był już po prostu wyblaknięty.
Na koniec wspomnę, że szampon jest bardzo mało wydajny. Z każdym użyciem widoczny był dosyć spory ubytek w buteleczce, w wyniku czego produkt skończył się wręcz w 'oka mgnieniu'.
Skład:
Informacje ogólne:
Tak jak już wspomniałam, opakowanie jest stosunkowo małe i mieści 200ml produktu. Produkty tej firmy dostępne są tylko w Rossmannach, a ich cena to około 9 zł.
Podsumowanie:
Jak dla mnie to bardzo ciekawy produkt. Bardzo dobry szampon, który świetnie oczyszcza. Jedyne do czego można się przyczepić to stosunkowo wysoka cena, przy bardzo małej wydajności.
Używałyście szamponów tej firmy? Jakie są Wasze ulubione? Zwracacie uwagę na silikony w składzie czy raczej jest Wam to obojętne?
Na wstępie powiem Wam, że bardzo się cieszę, że tak pozytywnie przyjęłyście propozycję nowego tła do zdjęć. W komentarzach wiele z Was pisało, że się podoba i to bardzo mnie podbudowało :)
Ale wracając do głównego temat postu, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kolejnego szamponu do włosów. Tym razem niemieckiej firmy, dostępnej tylko w Rossmannach, na którą jakiś czas temu napłynęła fala blogowych zachwytów.
Mowa oczywiście o szamponie Alterry. Wersja jaką dziś Wam prezentuję to Szampon do włosów farbowanych, Oliwki i kwiat lotosu.
Opakowanie:
Stosunkowo mała, biała, nieprzezroczysta buteleczka z raczej twardego plastiku, jednak nie ma problemu z wyduszeniem kosmetyku. Do tego kontrastowa, różowa zakrywka, która jest płaska od góry co umożliwia postawienie butelki 'na głowie' przy końcówce szamponu. Dozownik też jest całkiem przyjemny. Pomimo iż otwór wydaje się być dość dużym to nie 'wypluwa' on zbyt wiele kosmetyku na dłoń.
Poza tym na opakowaniu zawarte zostały wszystkie niezbędne informacje w języku polskim.
Właściwości:
Tradycyjnie zacznę może od konsystencji, która jest podobna, jedynie trochę gęstsza do konsystencji opisywanego już przeze mnie żelu pod prysznic tejże firmy. Dla przypomnienia napiszę, że jest ona jakby galaretowato - żelowa, dosyć gęsta, ale nie ma problemu z jej wydobyciem z opakowania.
Zapach też jest całkiem przyjemny i delikatny. Oliwki w nim nie czuć, ale ten aromat to może właśnie kwiat lotosu. Niestety czuć go najlepiej w opakowaniu i podczas mycia, bo na włosach nie utrzymuje się on praktycznie w ogóle.
Producent obiecuje, że szampon jest bez silikonów, parafiny, syntetycznych barwników i innych 'syfów'. I rzeczywiście skład kosmetyków potwierdza to. W wyniku tego szampon bardzo słabo się pieni, jak przystało na kosmetyk bez SLS.
Muszę przyznać, że kosmetyk jest bardzo fajny po prostu jako szampon. Doskonale oczyszcza włosy i skórę głowy (radzi sobie również z dokładnym wymyciem olejów). Dodatkowo nie obciąża włosów, ani ich nie plącze podczas mycia. Po jego użyciu włosy nie były ani przesuszone, ani szorstkie w dotyku, ani spuszone.
Co do samego działania ochrony koloru to nie do końca mogę się na ten temat wypowiedzieć, gdyż w momencie kiedy ja zaczęłam go używać moje włosy były już dość długo po farbowaniu i kolor był już po prostu wyblaknięty.
Na koniec wspomnę, że szampon jest bardzo mało wydajny. Z każdym użyciem widoczny był dosyć spory ubytek w buteleczce, w wyniku czego produkt skończył się wręcz w 'oka mgnieniu'.
Skład:
Informacje ogólne:
Tak jak już wspomniałam, opakowanie jest stosunkowo małe i mieści 200ml produktu. Produkty tej firmy dostępne są tylko w Rossmannach, a ich cena to około 9 zł.
Podsumowanie:
Jak dla mnie to bardzo ciekawy produkt. Bardzo dobry szampon, który świetnie oczyszcza. Jedyne do czego można się przyczepić to stosunkowo wysoka cena, przy bardzo małej wydajności.
Używałyście szamponów tej firmy? Jakie są Wasze ulubione? Zwracacie uwagę na silikony w składzie czy raczej jest Wam to obojętne?
xoxo