Witajcie,
Na samym początku stycznia będąc w Biedronce zauważyłam, że zmywacze Nailty, niegdyś dostępne właśnie tam, zniknęły ze sklepowych półek. Na ich miejscu pojawiły się nowe. Dwa rodzaje z firmy BeBeauty, w ciekawym opakowaniu, bo z dozownikiem. Niestety niewiele firm ma w swojej ofercie takie opakowanie dla zmywacza do paznokci dlatego niewiele się zastanawiając jeden ze zmywaczy powędrował do mojego koszyka.
Jak pewnie wiecie, wspomniany zmywacz Nailty był przyczyną znacznego pogorszenia się stanu moich paznokci, a wręcz ich destrukcji. Dlatego po powrocie do domu z nowym nabytkiem najpierw przeszukałam blogosferę czy nie pojawiły się jakieś głosy o niszczącej sile tegoż specyfiku, rozważając jednocześnie natychmiastowe wylanie go, a zachowanie sobie jedynie opakowania. W końcu postanowiłam zaryzykować, a o efektach tego kroku możecie przeczytać poniżej.
Opakowanie:
Tak jak już wspomniałam opakowanie to ciekawa wersja z dozownikiem, gdzie nie mamy problemu ze zbyt dużym otworem i nadmiernym rozlewaniem się kosmetyku. Niestety wydaje mi się, że nie do końca jest ona szczelna i nie nadaje się do przewożenia, chyba że w pionowej pozycji, bez możliwości przewrócenia się.
Dozownik sam w sobie działa sprawnie. Nie zacina się, bez problemu dozuje roztwór na wacik.
Butelka jest przeźroczysta, więc doskonale widać zużycie produktu i mieści 150 ml zmywacza.
Właściwości:
Zmywacz nie ma typowego zapachu. Owszem czuć w nim drażniącą woń rozpuszczalnika, jakim w tym wypadku jest octan etylu, ale główną nutę zapachową stanowią jakieś substancje zapachowe, które dość długo pozostają na paznokciu po zmywaniu lakieru. Na domiar złego zapach tego zmywacza też nie jest przyjemny, przypomina bardzo złej jakości, duszące perfumy dla starszej Pani (przynajmniej mi się tak kojarzy ;)). Producent na opakowaniu zapewnia, że produkt chroni przed wysuszeniem zarówno płytkę paznokcia jak i skórę wokół niej, a dodatkowo je natłuszcza. Podejrzewam, że miał on nadzieję, że zawarta w składzie gliceryna i olej kokosowy będą za to odpowiedzialne. Niestety rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i po zmyciu lakieru możemy zauważyć że nie natłuszcza on, a bardziej wysusza paznokieć i skórki wokoło. Dodatkowo na płytce pozostaje biały, nieestetyczny nalot.
Same właściwości zmywające produktu niestety też nie zachwycają. Zmywacz ten ciężko sobie radzi z bardziej intensywnymi kolorami, jak np. 619 Rimmela. W takim przypadku potrzebuję co najmniej 4 wacików, gdzie w przypadku innego zmywacza wystarczają mi skromne 2. Poza tym mam wrażenie że ten zmywacz dziwnie szybko wyparowuje z wacika, pozostawiając go niemalże całkowicie suchym. W związku z powyższym, nietrudno się domyślić, że kosmetyk jest niewydajny i bardzo szybko znika z opakowania.
Na szczęście po ponad miesięcznym stosowaniu, mniej więcej 1-2 razy w tygodniu, nie zauważyłam, żeby miał on destrukcyjny wpływ na moje paznokcie. Nie zaczęły się one rozdwajać, ani nie stały się bardziej łamliwe, jak to było po zmywaczu Nailty.
Podsumowanie:
Ten niewydajny produkt dostępny jest tylko w Biedronce i kosztował dokładnie 5,89. Tak jak już pisałam, kupiłam go tylko ze względu na dozownik, z którego jestem zadowolona i mam nadzieję, że po wykończeniu zielonego płynu uda mi się dostać do środka opakowania i będę mogła przelewać do niego moje ulubione zmywacze, jakich aktualnie używam.
Pamiętacie zmywacz Nailty, używałyście go?
A jak u Was wypada Biedronkowa nowość w kategorii zmywania lakierów? Jakie inne zmywacze polecacie?
Czekam na komentarze, do zobaczenia w kolejnym poście.
Na samym początku stycznia będąc w Biedronce zauważyłam, że zmywacze Nailty, niegdyś dostępne właśnie tam, zniknęły ze sklepowych półek. Na ich miejscu pojawiły się nowe. Dwa rodzaje z firmy BeBeauty, w ciekawym opakowaniu, bo z dozownikiem. Niestety niewiele firm ma w swojej ofercie takie opakowanie dla zmywacza do paznokci dlatego niewiele się zastanawiając jeden ze zmywaczy powędrował do mojego koszyka.
Jak pewnie wiecie, wspomniany zmywacz Nailty był przyczyną znacznego pogorszenia się stanu moich paznokci, a wręcz ich destrukcji. Dlatego po powrocie do domu z nowym nabytkiem najpierw przeszukałam blogosferę czy nie pojawiły się jakieś głosy o niszczącej sile tegoż specyfiku, rozważając jednocześnie natychmiastowe wylanie go, a zachowanie sobie jedynie opakowania. W końcu postanowiłam zaryzykować, a o efektach tego kroku możecie przeczytać poniżej.
Zmywacz do paznokci z olejem kokosowym i gliceryną, BeBeauty
Opakowanie:
Tak jak już wspomniałam opakowanie to ciekawa wersja z dozownikiem, gdzie nie mamy problemu ze zbyt dużym otworem i nadmiernym rozlewaniem się kosmetyku. Niestety wydaje mi się, że nie do końca jest ona szczelna i nie nadaje się do przewożenia, chyba że w pionowej pozycji, bez możliwości przewrócenia się.
Dozownik sam w sobie działa sprawnie. Nie zacina się, bez problemu dozuje roztwór na wacik.
Butelka jest przeźroczysta, więc doskonale widać zużycie produktu i mieści 150 ml zmywacza.
Właściwości:
Zmywacz nie ma typowego zapachu. Owszem czuć w nim drażniącą woń rozpuszczalnika, jakim w tym wypadku jest octan etylu, ale główną nutę zapachową stanowią jakieś substancje zapachowe, które dość długo pozostają na paznokciu po zmywaniu lakieru. Na domiar złego zapach tego zmywacza też nie jest przyjemny, przypomina bardzo złej jakości, duszące perfumy dla starszej Pani (przynajmniej mi się tak kojarzy ;)). Producent na opakowaniu zapewnia, że produkt chroni przed wysuszeniem zarówno płytkę paznokcia jak i skórę wokół niej, a dodatkowo je natłuszcza. Podejrzewam, że miał on nadzieję, że zawarta w składzie gliceryna i olej kokosowy będą za to odpowiedzialne. Niestety rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i po zmyciu lakieru możemy zauważyć że nie natłuszcza on, a bardziej wysusza paznokieć i skórki wokoło. Dodatkowo na płytce pozostaje biały, nieestetyczny nalot.
Same właściwości zmywające produktu niestety też nie zachwycają. Zmywacz ten ciężko sobie radzi z bardziej intensywnymi kolorami, jak np. 619 Rimmela. W takim przypadku potrzebuję co najmniej 4 wacików, gdzie w przypadku innego zmywacza wystarczają mi skromne 2. Poza tym mam wrażenie że ten zmywacz dziwnie szybko wyparowuje z wacika, pozostawiając go niemalże całkowicie suchym. W związku z powyższym, nietrudno się domyślić, że kosmetyk jest niewydajny i bardzo szybko znika z opakowania.
Na szczęście po ponad miesięcznym stosowaniu, mniej więcej 1-2 razy w tygodniu, nie zauważyłam, żeby miał on destrukcyjny wpływ na moje paznokcie. Nie zaczęły się one rozdwajać, ani nie stały się bardziej łamliwe, jak to było po zmywaczu Nailty.
Podsumowanie:
Ten niewydajny produkt dostępny jest tylko w Biedronce i kosztował dokładnie 5,89. Tak jak już pisałam, kupiłam go tylko ze względu na dozownik, z którego jestem zadowolona i mam nadzieję, że po wykończeniu zielonego płynu uda mi się dostać do środka opakowania i będę mogła przelewać do niego moje ulubione zmywacze, jakich aktualnie używam.
Pamiętacie zmywacz Nailty, używałyście go?
A jak u Was wypada Biedronkowa nowość w kategorii zmywania lakierów? Jakie inne zmywacze polecacie?
Czekam na komentarze, do zobaczenia w kolejnym poście.
xoxo
